Slide toggle

Witaj na mojej stronie

Kontakt

Poniedziałek - Piątek 9:00-17:00 +48 663 023 487 info@me2u.pl

Szycie bywa ryzykowne

14 sty

Nie wydaje Wam się że szycie bywa ryzykowne? Jeżeli kupujemy gotową rzecz, możemy ją przymierzyć i zobaczyć czy dobrze leży, czy dobrze się w niej czujemy. W przypadku szycia nie ma o tym mowy. Oczywiście mam na myśli sytuacje, gdy szyjemy coś zupełnie nowego, czego nigdy wcześniej nie mieliśmy i nie nosiliśmy. Mieliście przypadki kiedy wykonany przez Was projekt okazał się klapą, bo zupełnie do Was nie pasował? Albo w trakcie szycia zmienialiście w znacznym stopniu projekt, żeby dopasować go do formy, w której czujecie się komfortowo. Ja właśnie tak miałam z tą sukienką. Zacznijmy od początku 🙂

Sukienkę szyłam na wesele mojego brata. Zwykle o czyimś ślubie wiemy z wyprzedzeniem. O ślubie brata, wiemy z baaardzo dużym wyprzedzeniem 😉 Tak też było w moim przypadku. O sukience myślałam już rok wcześniej, ale koncepcja ciągle się zmieniała. W pewnym momencie czas zaczął tak szybko płynąć, a ja jeszcze miałam do zrobienia inne projekty. Koniec końców, sukienkę szyłam na tydzień przed weselem. To był ostatni raz, gdy zostawiłam sobie taki ważny projekt na ostatnią chwilę.

Projekt sukienki był zupełnie inny niż obecny efekt końcowy. Niestety w mój projekt wkradło się ryzyko, o którym pisałam na początku. Tak naprawdę sukienka miała składać się z dwóch sukienek: jedna z nich to miała być mini bez rękawów i ramiączek, a na niej miała być tiulowa sukienka z bufiastymi rękawami i ze stójką oraz z falbanami. Podczas przymiarek okazało się, że w tych falbankach tiulowych wyglądałam jak w firankach 🙁 W związku z tym na szybko musiałam zmieniać koncepcję na taką jaką widzicie na zdjęciach.

Sukienkę bez ramiączek miałam już uszytą: wszyłam zamek z boku i obłożenia. Nie miałam więcej materiału, aby zacząć szyć od nowa. Przed oczami pojawił mi się wielki znak zapytania: jak do sukienki bez podkroju pach wszyć teraz rękawy?? Nie wspomnę już o niecenzuralnych słowach jakie nasuwały mi się na usta, gdy myślałam o wypruwaniu zamka i obłożeń. Zaczęło się prucie i kombinowanie.

Dosztukowałam gdzieniegdzie elementy, żeby złapać rękaw z sukienką 😉 Tył podzieliłam na dwie części, a z każdej z nich zrobiłam nieregularne zakładki.

Bufiaste rękawy i stójka przetrwały z pierwotnego projektu i podobają mi się do dzisiaj.

W sumie cała sukienka wyszła całkiem ciekawa, ale tak naprawdę powinna być prototypem do wersji ostatecznej. Tkanina z której ją uszyłam bardzo mocno się gniecie i rozciąga. Gdybym miała ją szyć po raz drugi, to zdecydowanie użyłam bardziej stabilnego materiału.

No cóż, człowiek uczy się na błędach, a Wy uczcie się na moim. Nigdy nie zostawiajcie na ostatnią chwilę przygotowania kreacji na ważną okazję. Absolutnie Wam tego nie życzę, ale Wasz własny projekt może zaskoczyć Was samych 😉

  • Goska14 stycznia 2019 at 22:57

    Wyszlo super, I na pewnie bawilas sir w niej wspaniale

    Odpowiedz
  • Szyję...bo kocham i potrafię15 stycznia 2019 at 12:50

    Skąd ja to znam! Takich wtop przez całą moją karierę mogłabym zliczyć całe mnóstwo, nawet do dziś mi się zdarzają i tu w sumie nawet nie chodzi o jakieś doświadczenie, po prostu czasami nasza wizja daleko odbiega od tego co nam wychodzi, bo tkanina nie do końca układa się jak należy, albo szyta wersja wygląda na nas po prostu źle. Ale po to natura dała nam rozum, żeby kombinować i Ty Elu wyszłaś z tej opresji po mistrzowsku.Lekcję też na pewno wyciągnęłaś, nie tylko taką o której wspomniałaś, ale wiele innych. Po to człowiek robi coś w życiu, żeby iść do przodu bez tego się nie da rozwijać.
    Sukienka bardzo mi się podoba, chodzi mi coś podobnego po głowie od dawna, tylko zawsze się powstrzymuję i takie projekty odkładam na potem, bo nie mam okazji ich nakładać… ale się chce czasami po prostu mieć 😀
    Kolory jak najbardziej Twoje, ja nawet nie wiem czy jakikolwiek do Ciebie nie pasują 🙂
    Pozdrawiam :*

    Odpowiedz
    • Elżbieta Wasiluk15 stycznia 2019 at 14:23

      Piękne słowa. To prawda, rozwijamy się i uczymy tylko wtedy, gdy coś robimy. Nawet jak popełniamy błędy to nie ma co się poddawać, tylko wyciągnąć z tego naukę na przyszłość.
      Bardzo się cieszę że sukienka przypadła Ci do gustu 🙂 Długo zastanawiałam się czy pokazywać ją na blogu, ale stwierdziłam że w kontekście błędów szyciowych odnajdzie się idealnie. Dziękuję <3
      P.S. Też zakochałam się w tych butach 😉

      Odpowiedz
  • Szyję...bo kocham i potrafię15 stycznia 2019 at 12:52

    Zapomniałam dodać 😀 BUTKI SZTOSIK!!! Kocham <3

    Odpowiedz
  • Szycie Bez Metki15 stycznia 2019 at 22:01

    Elu, tylko ten, co nic nie robi się nie myli. Ile takich historii (o boszszsz nie ta góra, nie ten dół!) jest za mną, to tylko moja maszyna wie… Ale przeważnie, nawet takie nie całkiem trafione pomysły, przy których ręce mi opadały już przy pierwszej przymiarce, starałam się przekuć w szyciowy sukces. I Tobie też się to udało. Jest sukces. Sukienka, z całym bagażem swych doświadczeń, z pewnością zostanie powtórzona. Kto wie, czy nie przeze mnie… ;), bo bardzo mi się podoba. Pozdrawiam.
    Jola
    ps.: tydzień przed, to żadna „ostatnia chwila”. „Ostatnia chwila”, to piątek przed weselem 🙂

    Odpowiedz
    • Elżbieta Wasiluk15 stycznia 2019 at 23:11

      Kochana w piątek to ja już wyjeżdżałam na wesele. Skończyłam w czwartek 😉
      Dziękuję Jolu. Super, że sukienka przypadła Ci do gustu. Jestem ciekawa Twojej wersji 🙂 Na pewno pobije moją na kolana :/
      Pozdrawiam serdecznie :*
      E.

      Odpowiedz
  • A.Szyje16 stycznia 2019 at 08:59

    hehe.. myślę, że każdy doświadczył czegoś podobnego 😉 Mnie dopadło w ostatni weekend, kiedy to stwierdziłam, że uszyję drugą sukienkę na uroczystość rodzinną, bo do pierwszej jaką zrobiłam nie mam butów 😛 wybrałam.., tak mi się wydawało, prosty model. Gładko poszło szycie przodu, tyłu… przyszedł czas na rękawy.. i tu pojawiły się schody. Wszystko się komplikowało. Na 30 min przed wyjściem na imprezę – przyszywałam ostatniego guzika. Zmęczyło mnie psychicznie takie szycie na wariata, ale efekt.. zrobił swoje. Choć wiem o kilku błędach, ale wiem o nich tylko ja.. więc cii..

    Odpowiedz
    • Elżbieta Wasiluk17 stycznia 2019 at 17:26

      Pierwsze co mi się nasunęło na myśl po przeczytaniu Twojego komentarza to to, że fajnie by było móc robić buty 😀 Wtedy nie musiałabyś szyć drugiej kiecki, tylko machnęłabyś sobie pasujące buty 😉 Swoją drogą to chciałabym kiedyś spróbować zrobić buty 🙂
      Muszę powiedzieć, że masz mocne nerwy skoro szyłaś do samego końca! Najważniejsze że wyglądałaś olśniewająco 😀

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pokaż