Slide toggle

Witaj na mojej stronie

Kontakt

Poniedziałek - Piątek 9:00-17:00 +48 663 023 487 info@me2u.pl

Zimowy płaszcz w kolorze butelkowej zieleni

11 lt.

Oglądając zdjęcie i rysunek modelowy tego płaszcza w Burdzie (12/2017 mod. 109) stwierdziłam „no fajny! Taka prosta forma, raglan. Ten kołnierz może być problematyczny, ale to zobaczę w trakcie szycia co i jak” – pomyślałam 😉 Teraz jak wspominam proces szycia to głośno się śmieje z tych moich słów 😀

płaszcz butelkowa zielenOdbijając wykrój, zauważyłam że to nie jest taki zwykły raglan. Z tyłu rękawy przechodzą w karczek pleców. Ocho! Będzie układanka – pomyślałam o tkaninie właściwej, podszewce, i włókninie wełnianej, którą chciałam ocieplić płaszcz. Słabo mi się zrobiło, ale idę dalej!

W związku z tym, że pierwszy raz szyłam z tego wykroju musiałam się przekonać jak płaszcz będzie leżał. I już w pierwszym etapie szycia zaczęłam żałować, że nie zdecydowałam się na klasyczną formę płaszcza. Żeby przymierzyć ten płaszcz, musiałam go w całości sfastrygować. No bo jak inaczej założę formę raglanową jeśli nie wszyję rękawów 😀 Przypomnę jeszcze, że tam z tyłu rękawy przechodzą w plecy 😉 Zaczęło się dopasowywanie, wtórne fastrygowanie, jeszcze minimalne zwężanie, fastrygowanie i rozfastrygowanie haha. Normalnie załamka 🙂 Ale tak to mniej więcej wygląda jak rozmiar 36 jest za duży co najmniej o jeden rozmiar.

Kolejnym etapem było głowienie się jak ustalić sobie dalsze kroki szycia, tak żeby nie ciągnąć całego płaszcza pod maszynę. Zajęłam się oddzielnym uszyciem rękawów wraz z ociepleniem i podszewką i to samo zrobiłam z korpusem płaszcza. Dopiero w końcowej fazie wszystko to połączyłam.

Pomimo tych trudności jakie napotkałam, to nie mogę powiedzieć że szycie tego płaszcza było nieprzyjemne. Wręcz przeciwnie. Pewne czynności np. szycie ręczne uspokajało mnie, uczyło cierpliwości i dawało naprawdę pewną dawkę przyjemności. To nie jest w moim przypadku normalne, bo nie jestem osobą, która często i chętnie używa fastrygi. Tutaj wiedziałam, że jeśli chcę mieć ładne krawędzie np. kołnierza, przerzucone dokładnie o 1 mm w odpowiednią stronę, to fastryga jest niezbędna. Jak widzicie krawędzie nie są stębnowane po wierzchu. Oznacza to, że wierzch i spód mojego płaszcza (po długości i po szerokości, a także kołnierze) są przyszyte do siebie od wewnątrz ręcznie! Zapobiega to rozwarstwianiu się płaszcza w trakcie noszenia i niweluje efekt tzw. puchnięcia 😉

Płaszcz po całości ocieplony jest wełnianą włókniną. A co! W końcu miał być zimowy 😉 Włókninę przyszywa się ręcznie do zapasów szwów 😉 Także ten tego ten, szycia ręcznego było co nie miara! I wiecie co? Normalnie to pokochałam. Ale żeby nie było tak pięknie, to póki co kocham to w wełnie płaszczowej a nie w tiulowej kiecce 😉 Nie wiem czy to kiedykolwiek nastąpi, że się przełamię i uszyję suknię z koronką ręcznie naszywaną. Póki co dużo bardziej kręci mnie krawiectwo ciężkie i czerpię z tego przyjemność.

  • Szyję...bo kocham i potrafię12 lutego 2019 at 07:53

    Elu, ten płaszcz jest cudowny!!! Warto było przy nim posiedzieć bo wygląda MEGA :)Faktycznie szycie ciężkie to nie jest szycie łatwe i szybkie. Nie da się pominąć pewnych etapów, pójść na skróty aby osiągnąć idealny efekt.
    Jest fantastycznie, pięknie wszystko leży, kolor idealny… no po prostu cud… miód!
    Z tą formą tak jak piszesz jest jedna trudność, ze trzeba pozszywać wszystkie elementy, żeby móc przymierzyć, ja taką fastrygę robię po prostu na dużym skoku maszyny, co niektóre rzeczy faktycznie fastryguję ręcznie. Taki karczek spotkałam już kilka razy. Ostatnio szyłam sukienkę z nowszej Burdy, dla trudności jeszcze były to paski, które musiałam dopasować ładne z tyłu :D, ale sukienka wyszła… świetnie! już się nie mogę doczekać kiedy będę w niej śmigać 😀
    Pozdrawiam cieplutko 🙂

    Odpowiedz
    • Elżbieta Wasiluk12 lutego 2019 at 08:48

      Bardzo dziękuję Beatko :* Z Twoich ust to wielki komplement, bo Ty przecież na wdechu kroisz a na wydechu szyjesz takie rzeczy 😉
      Też myślałam o tym żeby fastrygować na maszynie (w przypadku tej zwykłej fastrygi, bo ukośnej nie zrobię), ale z drugiej strony ja jestem taka niecierpliwa, że może odrobina spokoju podczas ręcznego fastrygowania dobrze mi zrobi 😉
      Czekam na sukienkę! Jeszcze paski sobie zafundowałaś, no petarda!
      Buziaki
      E.

      Odpowiedz
  • Gosia12 lutego 2019 at 21:04

    Pracy dużo, ale efekt był tego wart 🙂 A jeżeli chodzi o przymiarki itd, to zdecydowanie preferuję szycie próbnych kadłubków. Wtedy wiele rzeczy da się wyłapać i do szycia z tkaniny właściwej podchodzi się dużo spokojniej. Nie znaczy, że później nie ma poprawek, ale zazwyczaj jest ich znacznie mniej.

    Odpowiedz
    • Elżbieta Wasiluk12 lutego 2019 at 22:38

      Dzięki Gosiu 🙂 Ale szyjesz kadłubki z jakiejś zastępczej tkaniny czy docelowej ( w sensie że masz jej więcej i możesz sobie na to pozwolić ;))? Bo jednak jak się użyje zupełnie różną, to może się inaczej układać.

      Odpowiedz
  • Kasia Mazurek27 lutego 2019 at 12:59

    Elu, ten płaszcz wygląda doskonale! I jak do Ciebie pasuje! Jestem zachwycona. Dobrze też wiem, ile pracy wymaga jego uszycie, bo szyłam ten sam model, choć zupełnie inaczej do tego podeszłam. Od razu skroiłam mniejszy rozmiar (bo na większy brakło mi tkaniny) i miałam cichą nadzieję, że to się uda :D. Nie ocieplałam rękawów (pełen podziw za do dla Ciebie), za to watolinę połączyłam z podszewką za pomocą pikowania. No i trochę mniej fastrygowania miałam, bo stwierdziłam, że tym razem idę na żywioł. Ależ on do Ciebie pasuje!

    Odpowiedz
    • Elżbieta Wasiluk27 lutego 2019 at 21:48

      Dziękuję Kasiu :* A pokazywałaś już swój płaszcz? Ostatnio trochę mało jestem w sieci więc mogłam przegapić 😉
      Ja wzięłam najmniejszy rozmiar z Burdy- 36. Ale teraz szyłam żakiet i znowu musiałam zmniejszać 🙁 Strasznie duże te luzy mają, bo tabelkowo wychodzę między 36 a 38 😉

      Odpowiedz
  • Aga_Torun26 marca 2019 at 13:19

    Szyj Kobieto…dobry Krawiec tzw. ciężki…w naszych czasach jest na wagę złota:)))
    A ten płaszcz….fajowy…
    A szycie cóż…..nie tylko uczy cierpliwości….ale też wymaga ogromnych jej pokładów….tak więc zazdroszczę CIERPLIWOŚCI;))

    Odpowiedz
    • Elżbieta Wasiluk26 marca 2019 at 20:43

      Dzięki Aga, sama się sobie dziwię że mam cierpliwość do szycia 😉 W wielu innych dziedzinach życia mi jej brakuje 😀

      Odpowiedz
  • Beata25 listopada 2019 at 11:56

    Płaszcz cudowny! A skąd ta wełniana włóknina? 🙂

    Odpowiedz
    • Elżbieta Wasiluk26 listopada 2019 at 07:52

      Dziękuję. Cieszę się że przypadł Pani do gustu 🙂 Włóknina kupiona stacjonarnie w Krakowie.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pokaż